sobota, 16 kwietnia 2016

Od Evie CD Ariki

 Rzuciłam jeszcze dziewczynie krótkie spojrzenie po czym zaczęłam się rozglądać za jakimś autobusem który by nas wywiózł trochę bardziej na obrzeża miasta. W końcu znajdowałyśmy się prawie z centrum. Nie było sensu tracić czas na wychodzenie z miasta. Jest! W końcu dostrzegłam jak na przystanek podjeżdża sto osiemdziesiątka. Szybko pokazałam Arice pojazd po czym zaczęłam biec w jego stronę a ona za mną. W ostatnim momencie udało nam się wsiąść. Odetchnęłam z ulgą i zaśmiałam się wraz z moją towarzyszką. Wypatrzyłam dwa miejsca na których się usadowiłyśmy. Teraz przed nami było już tylko dziesięć – piętnaście minut czekania na nasz przystanek. Usiadłam przed oknem, więc w obecnym czasie podziwiałam krajobraz miasta, za to Arika zajmowała się spoglądaniem na ludzi.
- A ty gdzie pracujesz? – wypaliłam po chwili. Spojrzałam na dziewczynę a na gwałtownie odwróciła głowę w moją stronę.
- Jestem nauczycielem z szkole muzycznej – powiedziała po czym znów odwróciła wzrok. Hm… Szkoła muzyczna? No proszę, podobne zainteresowania chyba mamy, ale czy ja kiedykolwiek jakoś mówiłam jakoś dużo o mojej muzyce? Raczej nie i chyba tak pozostanie. Ech…
- To chyba tu – rzekła cicho Arika zwracając moją uwagę. Spojrzałam na wyjście z pojazdu. Pokiwałam głową i powoli wstałam po czym skierowałam swe kroki w stronę ruchomych drzwi. W końcu wysiadłyśmy i stanęłyśmy na ziemi. Rozejrzałam się po okolicy by się obeznać. W końcu ruszyłam w określonym kierunku a dziewczyna za mną. Między nami nadal trwała cisza którą żadna z nas na razie nie przerwała.
- Długo pracujesz w klubie? – rzuciła mi szybkie pytanie Arika. Spojrzałam na nią i wzruszyłam ramionami.
- Już nie liczę tego czasu. Dobrze mi tam, a chwil szczęścia nie powinno się odliczać – uśmiechnęłam się w stronę dziewczyny po czym dodałam – A ty? Jak długo jesteś nauczycielem muzyki?
- Chwil szczęścia nie powinno się odliczać – zacytowała mnie i uśmiechnęła się przyjaźnie. Zaśmiałam się lekko.
Czas podróży na Wiśniowe Urwisko miną nam niezwykle szybko. Jak wcześniej mało było z rozmowy, to teraz więcej. Miło było, a nawet w pewnym momencie poza miastem zmieniłyśmy się w wilki. W końcu ile można iść na dwóch kończynach? Całe nasze szczęście, że już docierałyśmy na miejsce.
- To… Już tu – wysapałam widząc w oddali wiśniowe drzewa oraz czerwona ciecz – lawę. Wraz z Ariką zmieniłyśmy się z powrotem w ludzi i ze spokojem weszłyśmy na obszar zamieszkiwany przez głównie latające zwierzęta.
- Woah… – powiedziała Arika zachwycona całym miejscem rozglądając się dookoła.
- Tak, robi wrażenie – zaśmiałam się lekko. Spacerowałyśmy pomiędzy wyschniętymi drzewami jak i tymi zdrowymi. Przeskakiwałyśmy małe strumyki lawy i próbowałyśmy wpatrzeć jakiekolwiek magiczne stworzenia.
- Patrz! – rzuciłam po chwili i wskazałam palcem na niebo gdzie dało się zobaczyć dwójkę ogromnych bestii – smoków. Obecnie toczyły między sobą walkę, dlatego odsunęłyśmy się od nich trochę. Z zachwytem podziwiałyśmy majestat tych istot w walce. Ach, piękne i rozłożyste skrzydła, ogromne łby i pomimo dużego ciała, ta wrodzona gracja. Po chwili smoki dały sobie spokój i odleciały do siebie.
- Cudnie – wyszeptałam oczarowana stworzeniami.
- Tak, wspaniale – zgodziła się Arika.
Ruszyłyśmy dalej w poszukiwaniu… Hm… Właśnie, czego? Przygody? Spokoju? Tajemniczego miejsca? Po chwili jednak odpowiedź na to pytanie została wyjaśniona.
- Słyszałaś to? – powiedziała to mnie moja towarzyszka.
- Niby co? – zapytałam gdy po chwili usłyszałam ciche, ochrypnięte skomlenie.
- Teraz na pewno to słyszałaś! – rzekła dziewczyna. Pokiwałam twierdząco głową.
- To gdzieś tam – wskazała dziewczyna palcem na wyschnięte zarośla. Spojrzałyśmy na siebie porozumiewawczo po czym skierowałyśmy nasze kroki w kierunku pokazanym wcześniej przez Arikę. Powoli i ostrożnie przeszłyśmy przez suche rośli i ujrzałyśmy tam małe stworzonko, a dokładniej młodego gryfa. Sięgał gdzieś tam do kolan, a pazury i skrzydła nie było jeszcze bardzo wyrośnięte. Był pokaleczony i chyba miał zwichnięte skrzydło. Przełknęłam głośno ślinę wraz z Ariką.


<Arika? Wybacz, że tak dłuuugo – urwanie głowy ;-;. A co do opowiadania: co robimy? xd I wybacz, że tak trochu nijako…>

poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Lea Stark

Lea Stark

"TO O CZYM MYŚLISZ
I TAK CIE DOPADNIE."


|| Pseudonim ||
 -
|| Płeć ||
 Kobieta
|| Orientacja ||
 Hetero
|| Wiek ||
 23 lata
|| Urodziny ||
 26.04
|| Runo ||
 Znajduje się ona na wewnętrznej stronie lewego przedramienia.
|| Praca ||
 Pracuje jako barmanka, jednak jest to przykrywka do czegoś innego...
|| Charakter ||
 Na co dzień jest ona łagodną i opanowaną kobietą. Zawsze stara się znaleźć jakieś pozytywy. Z twarzy rzadko kiedy schodzi jej delikatny, tajemniczy uśmiech. Jest bardzo inteligentną młodą istotą. Szybko uczy się wszystkiego co nowe i ciekawe. Mimo jej optymistycznego podejścia do świata jest bardzo tajemnicza. Nie opowiada prawie nikomu o swojej przeszłości oraz umiejętnościach. Twierdzi, że im ludzie mniej o niej wiedzą tym mniejszą krzywdę mogą jej wyrządzić. Mimo tego, że Lea lubi walczyć to nie krzywdzi nikogo bez potrzeby. Mimo przyjaznego podejścia do ludzi jest nieufna i bardzo ostrożna w doborze słów podczas pierwszych rozmów z nieznajomymi.
Jednak niech nie zwiedzie Cię ta dobra strona dziewczyny. Bardzo mało kiedy wpada w gniew, a jeszcze rzadziej przestaje nad sobą panować. Lea jest niczym woda. Raz cicha i spokojna, a za chwilę nieprzewidywalna i gotowa pozbawić życia wszystkiego co stanie jej na drodze. Przed podjętą przez siebie decyzją nie cofnie się nigdy. Jest uparta ale i bezpośrednia. Mówi tylko prawdę, nawet taką która rani innych. Wie kiedy ma siedzieć cicho i nic nie mówić, a kiedy wyrazić swoją opinię. Nauczyła się jak ma zachować w każdej sytuacji. Jest niezwykle wyrozumiała i cierpliwa. Za swoich bliskich jest gotowa wskoczyć nawet w ogień. Po tym co przeżyła nic nie jest w stanie złamać jej psychicznie, jest też znacznie dojrzalsza niż większość jej rówieśników. Chodź zdarza jej się zrobić coś spontanicznego, głupiego i szalonego. Uważa, że dzięki takim chwilom jej życie nie staje się monotonne i nudne.
|| Umiejętności ||
 Niezwykle szybko się uczy i zapamiętuje, znacznie szybciej niż normalny człowiek. Potrafi bardzo dobrze planować, a jeszcze lepiej kombinować. Zna się na medycynie. Wspinaczka oraz pokonywanie przeszkód są mocnymi stronami dziewczyny. Jest szybka, silna i zwinna. Ucieknie z każdego miejsca. Znakomicie jeździ konno, a jeszcze lepiej walczy. Ma coś w rodzaju szóstego zmysłu. Nie należy do najlepszych pływaków, ale nie utonie i może przepłynąć spory kawałek. Umie grać na gitarze i tańczyć.
|| Historia ||
 Od kiedy pamięta nie zaznała normalnego życia. Jej rodzice byli jednymi z najlepszych łowców na świecie. Swoją córkę od dnia narodzin nie traktowali jak dziecka tylko jak jednego członków zespołu. Lea nie miała normalnego dzieciństwa. Od piątego roku życia była zabierana na polowania, nie brała w nich udziału tylko patrzyła i uczyła się co ma robić. Codziennie ćwiczyła do utraty sił, aż rodzice nie wynosili jej z sali.
W wieku trzynastu lat zabiła pierwszego demona, wtedy to dostała Runo. Po tym wydarzeniu jej rodzice zniknęli, po prostu ją zostawili. Lea błąkała się po świecie zabijając innych i łapiąc się każdej możliwej pracy. Od jakiś dwóch lat mieszka tutaj.
|| Aparycja ||
 Wzrost: 160 cm
Waga: 54 kg
Kolor Oczu: Szaro-lazurowe
Kolor Włosów: Czarne
Inne: Lea jest szczupłą kobietą. Natura obdarzyła ją dość sporym biustem i długimi zgrabnymi nogami. Na twarzy widać bliznę. Jest ona jedną z wielu pamiątek po walkach które wygrała. Często spina włosy w wysoki kucyk.
|| Głos ||
 Come Little Children
|| Ciekawostki ||
 ~Ma uszkodzone ciało migdałowate, a dokładniej nie czuje strachu.
~Jest naprawdę niesamowicie wygimnastykowana, zwinna, silna i wytrzymała
~Lea jest słuchowcem i wzrokowcem
~Uzależniony od treningów sztuk walk
|| Zainteresowania ||
 ~Kocha duże koty (tygrysy, lwy, jaguary itp) wie o nich dosłownie wszystko i wie jak się nimi zajmować
~motocykle (naprawa, tuning, motocross, enduro itd.)
~Parkour
~Gra na gitarze
~Graffiti
|| Lubi ||
 ~Lato
~Nocne spacery
~Oglądanie gwiazd
|| Nie lubi ||
 Głupich ludzi
|| Partner ||
 Szuka kogoś przy kim jej serce zacznie szybciej bić
|| Rodzina ||
 Nie chce o tym rozmawiać
|| Broń ||
 Wszystko co wpadnie jej w ręce... Dosłownie.
|| Inne zdjęcia ||
 -
|| Sterujący ||
 RamsayB

poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Od Daenerys CD Samuel'a

 Godzina siedemnasta. Błogi spokój i cisza (oczywiście jak wrócę do mojej oazy, czytaj: mieszkania), właśnie pakuję swoje rzeczy do torebki. Już jesz połowa miesiąca, a ja nawet połowy normy nie wyrobiłam. Huhu, będę długo rozmawiać z moją kierowniczką, nie ma co.
Wyszłam pośpiesznie z budynku, chcąc jak najszybciej znaleźć się w swoim mieszkaniu. Zaznać świętego spokoju i jutro znowu iść na dziewiątą do roboty... Weźmy do tego jeszcze studia. O mój Boże.
Gdy dotarłam na miejsce, weszłam do domu tylko po to, żeby rzucić torebkę w kąt, przebrać się w jakieś dresy i pójść na spacer. Tak, zdecydowanie tego potrzebuję.
Gdzieś tam w lesie... Tak... ;-;
Pół godziny już biegłam przed siebie, nawet wcale się nie zmęczyłam... No, może trochę. Wyciągnęłam telefon z kieszeni, by sprawdzić godzinę, osiemnasta. Super.
W tym samym czasie dostałam SMS'a
Od: Bijacz <3
Jutro nie idziesz do pracy, wiem, że się cieszysz. Też nie znoszę tej su*i.
Wyśpij się :*
TAK! O tym marzyłam! Mogę się w końcu wyspać! Jeah!
A jeśli chodzi o "Bijacz <3", to jest to Clarie. Jedyna dziewczyna, z którą się tam dogaduje. Reszta to sami faceci. Czyli można powiedzieć, że od zawsze lepsze relacje miałam mężczyznami niż z kobietami.
Jednym słowem...
Jestem "chłopczycą".
Nie każda dziewczyna strasznie klnie, lubi alkohol, motoryzację, chodzi w dresach i stawia większość swojej pensji na nielegalnie wyścigi samochodowe.
Przystanęłam na chwilę i usiadłam pod drzewem. Potwierdzam, zmęczyłam się.
Po chwili usłyszałam kroki, czułam, że ta osoba stoi jakiś metr ode mnie.
- Czego?! - warknęłam na przybysza.
Ach tak, zmęczenie daje o sobie znać...

< Sorry, od dłuższego czasu nikt nie chce mi odpisać... Padło na ciebie :P >

poniedziałek, 28 marca 2016

Od Rakshy CD Adam'a

  - Tam było pół miliona do cho*ry! - krzyknęłam, łapiąc się obydwiema rękami za głowę. To nie może być prawda!
 - Ile?!
 - Ponad pięćset tysięcy dolarów... w gotówce - głos zaczynał mi się łamać - to były moje jedyne pieniądze, a nawet jeszcze nie opłaciłam mieszkania na ten miesiąc. Wstałam i poszłam do salonu po portfel. Ktoś okradł mnie z moich jedynych oszczędności. Rozglądnęłam się po pokoju ze łzami w oczach. Gdyby był to tylko tysiąc, to srał go pies... ale to jest w ciul mamony! Ja za to mogłabym kupić pierdyliard i jeszcze trochę ciastek. Wyciągnęłam trzęsącą się ręką skórzany, czarny portfel z torebki. Wzięłam parę głębokich wdechów i zajrzałam do środka. Zostały mi tylko dwie stówy do końca kwietnia... Usłyszałam za sobą kroki... Odwróciłam się, a tam stał Adam z ładnie zapakowaną kopertą.
Rzuciłam się na nią, jak wygłodniały tygrys na swoją ofiarę. Szybko rozerwałam otwarcie i wyciągnęłam kartkę, na której było napisane:
"Raksho, moja droga koleżanko. Pozwoliłem sobie pożyczyć ograbić cię z forsy. Co prawda, nie było tam tego dużo, ale jak na razie wystarczy.
 - LS"
 - No szlag by go trafił! - rzuciłam list na podłogę i pod wpływem emocji zaczęłam po niej skakać. Pewnie wyglądałam jak idiotka, bo Adam zanosił się od śmiechu - czego rżysz pacanie?! - warknęłam. Ten tylko wzruszył ramionami.
Gdy trochę ochłonęłam, zsunęłam się na podłogę i zaczęłam ryczeć.
 - Ty naprawdę masz wahania nastroju. W ciągu pięciu minut byłaś przerażona, wku*iona i załamana jednocześnie. - przytulił mnie.
 - Ostatnio jej libido podskakiwało - usłyszałam. Gwałtownie obróciłam się i spojrzałam w podkrążone oczy Lydii. Włosy miała rozczochrane. Pojedyncze kosmyki spływały jej po twarzy, a na sobie miała najzwyklejsze dresy. Cała ona.
 - Co ty tu robisz? - spytałam, szybko wycierając łzy, które falami płynęły mi po policzkach. Wstałam i podeszłam ją przytulić.
 - Ano, tak wpadłam w odwiedziny. Przyszłam jeszcze tak gdzieś godzinę temu. Niestety, uprzedził mnie jakiś rudy koleś w garniaku. - opowiadała. - Wyglądał mi na podejrzanego typa, więc zaczęłam go śledzić. Po prawie dziesięciu minutach wyszedł z mieszkania, zabierając ze sobą jakąś czarną teczkę. Lazłam za nim aż do drewnianej chatki w lesie... A tak na marginesie, masz coś do żarcia?
Stałam oszołomiona z rozdziawioną buzią, wpatrując się w Lydię, która zmierzała w podskokach do lodówki. Otworzyła ją, wyciągnęła pęt kiełbasy i zaczęła go pałaszować. Potrząsnęłam głową, przywracając tym siebie do normalnego stanu, złapałam Adam'a za rękę o skierowałam się do drzwi, rzucając po drodze szybkie: zaraz wracam"... Dodałam do tego "pilnuj domu" i wybiegłam z mojego domowego zacisza.
Znam dwóch rudych chłopów w tym mieście, jeden to mój szef, a drugi to sprzedawca w sklepie, lecz zważając na podpis... To rudy sprzedawca Leon Sword mnie ograbił z oszczędności. Zabije tego pieprz*go ciula jak tylko stanie na mojej drodze. Wydłubie mu oczy i wsadzę mu je w d*e... Albo nie, pobawię się jego wnętrznościami i przytrzymam go przy życiu tak długo, jak tylko się da... A ja mu zaufałam... Doradzał mi jakie wino jest dobre, które mięso lepsze, ale nie! On ku*a musiał mnie okraść! Oj, będzie cierpiał, nie ma co.
 - Raksha? - spytał Adam, gdy wchodziliśmy coraz głębiej w las.
 - Ugh, co znowu? - mruknęłam obojętnie, co chwilę próbując wyczuć zapach rudzielca.

< Adaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaam? Ciuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuulu?
:)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))) >

niedziela, 27 marca 2016

Od Danielli CD Nick'a

- Mam dla Ciebie propozycję. W końcu teraz nie masz gdzie mieszkać, więc... Może chcesz nocować u mnie?- wyjechałam z propozycją dla Nick'a.
- Wiesz, mam też...
- Ale masz mnie- przerwałam mu.
Niech se ma przyjaciół, niech se ma znajomych, niech se ma kolegów, ale niech pamięta, że ma mnie... Nie musiałam go szczególnie przekonywać, mój wzrok był wystarczający.
- Przekonałaś mnie... Tylko... Muszę chodzić normalnie do pracy, więc wrócę do domu i zabiorę jakieś swoje rzeczy.
- Jasne, idź.
Chłopak wyszedł z mojego mieszkania. Rzuciłam się na łóżko. Co ja robię? Chyba na prawdę mnie poje*ało do końca. Byłam szalona, ale nie aż tak. Przecież co sobie pomyślą znajomi? Może było to głupie... No, ale jesteśmy jak rodzeństwo i wspieramy się od zawsze, więc czemu miałabym odmówić mu pomocy teraz? Teraz kiedy ma zniszczone mieszkanie? Nie, nie, nie. To był dobry pomysł. Trzeba sobie pomagać. Trzeba... W tym momencie przed oczami ukazał mi się chłopak z wcześniejszych zdarzeń. Na moich policzkach, znowu spłynęły łzy. Poczułam skurcz w brzuchu. No nie! Zapomniałam... Poszłam do łazienki, gdzie spędziłam około 10 minut na pielęgnacji rany. Wyszłam z domu. W jakimś sensie byłam na siebie wkurzona, a czemu to nie wiem. Szybkim krokiem doszłam do granic miasta. Wchodząc do lasu zwolniłam. Dawno nie ćwiczyłam. Trzeba by trochę popracować. Najpierw rozżarzyłam ogień na kilku patykach. Zaczęło się delikatnie palić. Kiedy ogień wzrósł podniosłam rękę i zrobiłam jeden krótki ruch. Wiatr zawiał i zdmuchnął płomień. No to dalej. Ponownie zapaliłam ściółkę. Tym razem woda. Złożyłam dłonie. Powoli je otwierając tworzyłam 'wodną kulę'. Kiedy osiągnęła już rozmiary adekwatne do rozmiarów swego 'przeciwnika', puściłam ją lekko w stronę ognia. Szzzzzzzzzz... I już nie ma ognia. Wszystko mam opanowane. Strasznie interesuje mnie światłość i mrok. Chciałabym się ich nauczyć... I nawet to zrobię. Może mi się przyda. Ból znowu wkroczył w mój brzuch. Oparłam się o pobliskie drzewo. Muszę coś z tym zrobić... Długo tego nie ukryję znając moich przyjaciół... Zrobiłam kilka kroków. Nie, nie wytrzymam. Miałam mroczki przed oczami, zrobiło mi się słabo. Upadłam.
~*~
Nie wiem ile czasu minęło. Raczej nie dużo, jest tylko trochę ciemniej. Usiadłam. To nie ma sensu... Wyjęłam papierosa i zaczęłam szukać zapalniczki, czy zapałek. W końcu nie znalazłam i 'zapaliłam sobie palca'. Dotknęłam nim końcówki papierosa. Kiedy zaczęłam palić, ktoś podszedł z tyłu i zabrał mi papierosa z ręki. To był Nick.
- Dann, nie pal, to szkodzi zdrowiu...- powiedział chłopak paląc moją fajkę.
- I kto to mówi? Ten co nigdy nie pali? Zabierasz mi, pouczasz mnie i palisz...
Zaczęliśmy się śmiać. Razem wypaliliśmy papierosa.
- To co idziemy?- zapytałam.

<Nick?>

sobota, 26 marca 2016

Od Ariki CD Evie

- W sumie... to nie zastanawiałam się nad tym - odpowiedziałam
Nie sądziłam nawet, że przyjdę do tego klubu. Po powrocie do domu, nie mogłam usiedzieć w jednym miejscu, więc postanowiłam, że pójdę na jakiś krótki spacer. W sumie trochę bezwiednie trafiłam pod ten klub. Trochę stałam pod drzwiami, zastanawiając się czy wejść, cz iść dalej.
Gdyby ktoś zapytał, dlaczego weszłam, chyba nie potrafiłabym dać jasnej odpowiedzi. Sama do końca nie wiem, dlaczego to zrobiłam.
- Hm.... a masz jakieś konkretne ulubione miejsca? - spytała.
- Cóż. Lubię mało tłoczne miejsca. - mówię nieśmiało. - Ale jestem tu nowa i nie znam jeszcze terenów.
Miejsca z dala od ludzi. Od wrzawy, hałasów, kłopotów i problemów.
- Byłaś nad Wiśniowym Urwiskiem?
Spojrzałam się nad nią lekko zaskoczona.
- Słyszałam o tym miejscy, jednak jeszcze tam nie byłam.
- Jeśli chcesz, możemy tam pójść. Jedynymi istotami, które tam przebywają to smoki, czy feniksy. - uśmiechnęła się.
Kiwnęłam głową na znak, że się zgadzam. Muszę przyznać, że jetem ciekawa tego miejsca.

< Evie? Takie trochu o niczym to moje opowiadanie XD >

piątek, 25 marca 2016

Samuel Poe

Samuel Poe


CZASU NIE COFNIESZ,
HISTORII NIE ZMIENISZ.


|| Imię i nazwisko ||
 Samuel Poe
|| Pseudonim ||
 Sam
|| Płeć ||
 Mężczyzna
|| Wiek ||
 23 lata. Tak przynajmniej wszystkim mówi.
|| Urodziny ||
 29.02
|| Orientacja ||
 Hetero
|| Historia ||
 Jego historia nie zaczyna się zbyt ciekawie... Samuel był po prostu wpadką. Od samego początku jego ojciec powtarzał mu, że jakby mógł to by go tu nie było. Nigdy nie zaznał miłości ojca, której potrzebuje każdy chłopiec w dzieciństwie. W gruncie rzeczy był wychowywany przez matkę, ojciec nigdy go nie uznał. Jego matka była wojowniczką . Uczyła go sztuki walki i przetrwania. Chłopak był naprawdę dobry w tym co robił. W wieku szesnastu lat był jednym z lepszych wojowników w kraju. Wtedy to jego matka zmarła, a on musiał się wynosić. Zajmował się przeróżnymi rzeczami, zwiedził pół kraju w poszukiwaniu miejsca dla siebie.
|| Żywioł ||
 Śmierć i Ogień
|| Hierarchia ||
 Omega
|| Stanowisko ||
 Łowca
|| Praca ||
 Własne studio tatuażu
|| Charakter ||
 Może zacznijmy od jakiś pozytywów. Jest on odpowiedzialnym mężczyzną. Nie boi się wyzwań, które stawia przed nim życie. Nie raz pokazało mu jakie jest bezlitosne i okrutne. Po każdej porażce staje się silniejszy. Od kiedy pamięta los podkładał mi kłody pod nogi przez co upadał lecz zawsze podnosił się i szedł dalej jakby nigdy nic się nie stało. Nikogo nie prosił o pomoc, od kiedy tylko pamięta musiał sam sobie radzić ze swoimi problemami. Oprócz matki w dzieciństwie nie miał nikogo na kim mógł polegać oraz zaufać. Jest gotów oddać swoje życie i wszytko to co ma by znowu wrócić jej życie. Jego serce jest ogromne, lecz nie dla wszystkich. Stara się pomagać biednym i potrzebującym. Wie bardzo dobrze, że każdy jest od kogoś zależny. Wyznaje zasadę "mowa jest srebrem, lecz milczenie jest złotem". Potrafi trzymać język za zębami, nie wyda nikogo i nigdy. Chłopak jest bardzo odważny. Pośród ludzi chodzą opowiadania o jego odwadze, inteligencji i umiejętności kombinowania. Potrafi załatwić niemal wszystko. Bez względu na wszystko, dotrzyma danej obietnicy. Jeśli już coś komuś obieca to ta osoba może czuć się zaszczycona. Nie robi tego dla wszystkich.
 Z drugiej jednak strony Samuel zawsze robi to co chce i co mu się podoba. Nienawidzi przyjmowania rozkazów, jak twierdzi jest sam sobie panem. Trzeba się pilnować z tym co się przy nim mówi. Lubi łapać innych za słówka, a poza tym zapamiętuje każdą informację o innych. Zna bardzo dobrze dworską etykietę lecz nie stosuje ich zbyt często. Jest niezwykle bezpośrednim mężczyzną. Zawsze mówi to co chce i kiedy chce. Czasami nie zwraca uwagi na kulturę językową. Chłopak jest wredny i nie ukrywa tego, chodź czasem potrafi być miły. Ma bardzo luźne podejście do życia, w skrócie żyje chwilą. Jeśli coś sobie postanowi to, to zrobi prędzej czy później. Jest niezwykle zdeterminowany. Nic nie jest w stanie go złamać fizycznie oraz psychicznie. Jako król złodziei surowo przestrzega zasad, wymaga tego też od innych. Jeśli ktoś coś przewinie nie ujdzie nikomu to płazem, czuje się za nich odpowiedzialny. Nic, ani nikt nie jest w stanie zmienić jego zdania. Niestety jest on też bardzo porywczy i impulsywny. Od walki nigdy nie ucieknie. Sprowokowany będzie walczył za wszelką cenę i do końca. Nie zależnie od tego kogo będzie miał za przeciwnika. Bezbronnej kobiety nigdy nie uderzy. Natomiast jeśli któraś rzuciłaby się na niego z nożem i wiedziałby, że umie walczyć to wtedy stanąłby do pojedynku. Brzydzi się głupimi ludźmi, nie rozmawia z takimi osobami, wręcz unika ich jak ognia i nie próbuje nawet ukryć obrzydzenia. Potrafi zaplanować wszytko.
 Nie jest typem romantyka, więc jego związki nie trwają zbyt długo. Można powiedzieć, że kończą się szybciej niż się zaczynają. Lubi flirtować z kobietami, często owija sobie niektóre głupsze wokół palca. Jeszcze żadnej się nie udało jego omamić. Zapowiada się na to, że tak zostanie, ale nikt nie zna przyszłości.
 Samuel kocha ryzyko i adrenalinę, która towarzyszy mu każdego jednego dani. Nauczył się jak sprawnie maskować wszystkie swoje emocje. Jeśli przywdzieje swoją "maskę" nikt nie jest w stanie powiedzieć jakie emocje nim władają. Nie ufa nikomu z wyjątkiem tych trzech najbliższych jego sercu osób. Swoje problemy rozwiązuje sam, nikogo nie prosi o pomoc. Nie ma wyrzutów sumienia. Kocha otwarte przestrzenie, a szczególnie las. Jego matka mówiła na niego "wilk wiatru", zawsze wtedy gdy coś nabroił. Ze względu na jego nieokiełznany, dziki charakter i jego żywioł jakim jest powietrze. Jest nieuchwytny i wolny. Kilka razy jednak zdarzyło się, że trafił w dyby. Jednak zawsze uciekał.
 Obiecał sobie, że nigdy nie będzie jak William i jeśli kiedyś zostanie ojcem nigdy nie opuści swojego dziecka.
|| Umiejętności ||
 Chłopak niezwykle szybko się uczy i zapamiętuje, znacznie szybciej niż normalny człowiek. Potrafi bardzo dobrze planować, a jeszcze lepiej kombinować. Ma mocną głowę do alkoholu. Zna się na medycynie i na psychologi, jest samoukiem. Wspinaczka oraz pokonywanie przeszkód są mocnymi stronami chłopaka. Nieraz uratowały mu skórę. Nie ma drugiej osoby, która jest tak szybka, silna i zwinna jak on. Ucieknie z każdego miejsca. O dziwo Samuel bardzo ładnie śpiewa i recytuje. Znakomicie jeździ konno, a jeszcze lepiej walczy. Niezależnie od tego czy siedzi na koniu, czy stoi na ziemi, czy ma broń czy też nie walkę opanował do perfekcji. Ma coś w rodzaju szóstego zmysłu. Nie należy do najlepszych pływaków, ale nie utonie i może przepłynąć spory kawałek. Nie da się owinąć nikomu wokół palca. Najlepiej z tego wszystkiego i tak idzie mu tatuowanie i malowanie.
|| Broń ||
 Umie walczyć wszystkim, nie potrafi wybrać jednej broni.
|| Lubi ||
 -Walczyć
 -Czytać
 -Malować
 -Biegać
 -Bawić się swoimi mocami
|| Nie lubi ||
 -Głupich istot
 -Kotów
 -Chłopaków w rurkach i pustych dziewczyn
 -Truskawek
|| Boi się ||
 Swojej przeszłości
|| Zainteresowania ||
 -Motoryzacja
 -Medycyna
 -Sztuki walki
 -Malowanie, szkicowanie, tatuowanie, graffiti
 -Taniec
|| Rodzina ||
 Matka- Kim (nie żyje)
 Ojciec- William (nie wie czy żyje czy nie)
|| Zauroczenie ||
 Szuka jakiejś wyjątkowej dziewczyny. Która będzie potrafiła wpłynąć na jego życie i decyzje. Takiej, która nie znudzi mu się po jednej nocy.
|| Partner ||
 -
|| Ex ||
 Trochę ich było... Nie wszystkie pamięta
|| Potomstwo ||
 -
|| Głos ||
|| Inne ||
 -Nie czuje żadnego bólu. To wszystko przez analgezje
 -Agnostyk
 -Kiedyś produkował zajmował się handlem i produkcją narkotyków. A dokładniej metamfetaminą, nikt nie tworzył tak czystego towaru jak on.
|| Skargi/Pochwały ||
 0/0
|| Kontakt ||
 Howrse: RamsayB

Fuyu Matsuda

Fuyu Matsuda

NA MOJE SERCE SPADŁ 
ŚNIEG WSPOMNIEŃ...
ZAMARZŁO. 

 
|| Imię i nazwisko || 
 Fuyu Matsuda

|| Pseudonim ||
Wszyscy raczej zwracają się do niej po imieniu, jednak niektórzy mówią na nią Kōri (lód).

|| Płeć ||
 Kobieta

|| Wiek ||
 17 lat

|| Urodziny ||
 24 grudnia

|| Orientacja ||
 Hetero


|| Historia ||
Historia Fuyu nie jest jakaś zadziwiająca, okropna, nic z tych rzeczy. Miała dostatnie życie i kochających rodziców - jednym słowem niczego jej nie brakowało. Jednak w pewnym momencie odczuła, że... Po prostu tam nie pasuje. Dlaczego? Sama nie wie. Nic nie robiła całymi dnami, tylko snuła się z kąta w kąt. Pewnej nocy zostawiła na stole w kuchni pożegnalny list do rodziców, spakowała się i po prostu wyszła. Na początku nie mogła znaleźć sobie dobrego miejsca do życia, ale w końcu poznała Daniellę. Bez wahania zgodziła się przyjąć ją do swojego klanu.

|| Żywioł ||
Śnieg i lód - towarzyszyły jej praktycznie od urodzenia.

|| Hierarchia ||
 Omega

|| Stanowisko ||
Tropicielka.

|| Praca ||
Jest zawodowym jeźdźcem - bierze udział w różnorakich zawodach, jednak i uczy innych jeździć konno.

  || Charakter ||
Fuyu jest osobą spokojną, opanowaną i, można powiedzieć, wstydliwą, lecz bywa czasami i agresywną, jeżeli się ją zdenerwuje. Dla obcych często bywa chłodna i obojętna. Nie ufa pierwszej lepszej osobie, ciężko zdobyć jej zaufanie. Gdy pozna się ją bliżej, jest całkiem inną osobą, jest wtedy miła, opiekuńcza i troskliwa. Dotrzymuje danego słowa i obietnic, jest lojalna i wyrozumiała, chociaż czasami bywa uparta. Jest jednak osobą aspołeczną, nie lubi przebywać w dużym gronie osób, dlatego trzyma się od innych z daleka, co w klanie nie bywa łatwe. Zazwyczaj wydaje się być niepozorna, jednak jest to błąd, bo jeśli chodzi o zabijanie, potrafi mordować z zimną krwią, satysfakcją i chęcią. Skrywa uczucia w sobie, nie chce by ktokolwiek wiedział, czy jest smutna, czy wesoła, wszystkie te emocje skrywa pod kamienna twarzą.

|| Umiejętności ||
Co prawda to prawda, zbyt silna nie jest. Odznacza się jednak szybkością i zwinnością. Dobrze się wspina i wysoko skacze. Wie, gdzie uderzyć, żeby bolało. Jest świetną nożowniczką.

|| Broń ||
Raczej walczy wręcz albo z pomocą swojego żywiołu, jednak zawsze ma przy sobie sztylet.

|| Lubi ||
❄ Zimę
❄ Jazdę konną
❄ Sowy
Niezapominajki
❄ Czytać
Zieloną herbatę.

|| Nie lubi ||
❄ Motyli
❄ Lata
❄ Zapachu ściętej trawy

|| Boi się ||
Pająków. Tsaa...

|| Zainteresowania ||
❄ Jazda konna
❄ Gra na skrzypcach i flecie poprzecznym
❄ Śpiew
❄ Strzelanie z łuku

|| Rodzina ||
Matka - Yumiko Matsuda
Ojciec - Kakashi Matsuda

|| Zauroczenie ||
Raczej brak, ale kto wie?

|| Partner ||
Brak.

|| Ex ||
Jak już wspominałam, jest nieco aspołeczna, więc starała się nie wchodzić w bliższe kontakty ani z mężczyznami, ani z kobietami.

|| Potomstwo ||
Brak.

|| Głos ||

|| Inne ||
 Ma swojego konia, Starkiller'a.
 Nosi soczewki kontaktowe.

|| Skargi/Pochwały ||
 0/0

|| Kontakt ||
 Howrse: Tresowany Ananas

poniedziałek, 21 marca 2016

Od Adama CD Rakshy

-Co robimy? - uniosłem brew. - Patrząc na ciebie, myślę, że powinnaś się przespać. A ja jeszcze nie wiem.
-Mhm - mruknęła zamykając oczy.
Ja sobie może poczytam to, co Raksha czytała. "Śmiertelna Ściganka", czy coś takiego. Może być ciekawe.
Już miałem wstać kiedy kobieta pociągnęła mnie za rękę. 
-Zostań - szepnęła.
Nie wiedząc zbytnio, jak zareagować, po prostu usiadłem obok bez słowa. Raksha nie puściła mojej dłoni, a ja po prostu... Siedziałem. Nie wiem ile czasu, ale najwyraźniej bardzo długo, bo zaczęło świtać.
Przez ten czas zauważyłem wiele szczegółów. Dziura w ścianie... Chyba ktoś w nią czymś rzucił. Starta farba z szafki nocnej, na której zawsze leży przynajmniej jedna książka. Przez drzwi zobaczyłem też  przewróconą komodę. 
Nie rozumiałem, o co chodzi, zanim nie zobaczyłem wnęki w ścianie, tam, gdzie powinien stać mebel. Jak mogłem tego nie usłyszeć?! Spałem?!
-Raksha - potrząsnąłem kobietą. - Raksha!
-Umm... Cicho...
-Raksha! - krzyknąłem podnosząc ją do pozycji siedzącej. 
-Co..?  NO CO?! - wrzasnęła porządnie wku*wiona.
-Słuchaj... Czy miałaś tu coś ważnego?
-Nie podoba mi się twój pełen napięcia głos...
-Miałaś? A, tak pytam, bo ktoś się chyba włamał - oznajmiłem wskazując na komodę.
Raksha zakryła usta dłonią.
-O mój Boże...

<Raksha? Czo ty tam ukrylaś? .o.>

niedziela, 20 marca 2016

Od Nick'a CD Danielli

Zamknąłem drzwi i odwróciłem się. Stałem z Daniellą bardzo blisko siebie. W jej oczach było coś magicznego, nie do wyjaśnienia. Ja natomiast odczułem ciepło na mojej twarzy. Ciepło uczucia... Dziewczyna patrzyła się na mnie niczym zaczarowana. Dałem krok do przodu, jeszcze bardziej przybliżając się do niej. Dłonią odgarnąłem jej włosy i położyłem na policzku. Ona natomiast podniosła rękę i położyła na moim ramieniu. Moja ręka niespodziewanie wylądowała na jej talii. Samoistnie. Nie wiedziałem co się dzieje. Wszystko działo się 'samo z siebie'. Dan swoją drugą dłonią złapała moją szyję. Przybliżyliśmy się do siebie zamykając oczy. Daniella oparła swoją głowę o moje ramię.
- Jaa... Ja...- zaczęła mówić.
- Ja też- odpowiedziałem krótko- Nic nie mów. Oboje o tym wiemy, nie potrzeba Nam słów, wystarczą czyny.
Nasze oczy znowu się spotkały. W całym domu była taka cisza, że słyszałem jedynie nasze oddechy i bicie serca swojego, jak i Danielli. Zbliżyliśmy się jeszcze bardziej. Nagle w ogrodzie coś wybuchło. Wybuch wybił szyby w salonie i rozniecił się pożar. Siła uderzenia była tak duża, że odrzuciła nas. Oszołomiony podniosłem się i rozejrzałem. Szukałem Danielli. Leżała pod drzwiami. Podszedłem do niej i wyniosłem na zewnątrz. Dziewczyna zaczęła się przebudzać. Leżąc na moich rękach chciała coś powiedzieć, ale nie mogła. Wtedy pocałowaliśmy się. Wstaliśmy i udaliśmy się do ogrodu. Nie chcieliśmy dzwonić na straż pożarną. Będzie zadyma i taj dalej. Dan zaczęła wypuszczać z rąk strumienie wody. Było mi głupio, że nie mogłem jej pomóc. Moim żywiołem jest ogień (i światło) więc nie mam jak jej pomóc. Złapałem szlauch i pomagałem dziewczynie w gaszeniu. To była dość dziwna sytuacja. Pożar został ugaszony.
- To w takim razie... Pójdźmy do mnie- zaproponowała Daniella.
- Jeśli to nie problem...
*w domu Danielli*
Siedzieliśmy na kanapie popijając kawę. Wtedy Daniella zaczęła rozmowę:
- Mam dla Ciebie propozycję. W końcu teraz nie masz gdzie mieszkać, więc... Może chcesz nocować u mnie?
Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Było mi głupio.
- Wiesz, mam też...
- Ale masz mnie- przerwała mi.
Spojrzeliśmy sobie w oczy. Taka rozmowa nam wystarcza. Nie potrzebujemy słów, aby się zrozumieć.
- Przekonałaś mnie...- odpowiedziałem- Tylko... Muszę chodzić normalnie do pracy, więc wrócę do domu i zabiorę jakieś swoje rzeczy.
- Jasne, idź.
Wyszedłem z mieszkania Dann, z uśmiechem na twarzy mimo tego pożaru. Dziwne, co nie?

<Daniella? Dziękuję ;3>
Mhmmmm... Dobre, czekam na następne... If you know what I mean... ~ Lejek
Lejku spiep*zaj